Polskie poznawanie świata

Działalność charytatywna

Zobacz także Liga morska i kolonialna

Działalność charytatywna


Działalności misyjnej w epoce nowożytnej i współczesnej podobnie jak dawnej towarzyszą dzieła miłosierdzia.


Dzieła miłosierdzia obejmują m.in. niesienie pomocy starcom, bezrobotnym opiekę nad biednymi rodzinami, nad przebywającymi poza domem, nad chorymi i załamanymi psychicznie, nad upośledzonymi psychicznie i fizycznie, wysiedleńcami, ofiarami wojen, umierającymi itp. Konkretna pomoc, jest też potrzebna w niektórych sytuacjach losowych, jak  np. w wypadkach klęsk naturalnych, epidemii, katastrof i kataklizmów, różnorodnych klęsk społecznych. O obecności dzieł miłosierdzia w praktyce misyjnej przypominał wielokrotnie Jan Paweł II podczas swych podróży misyjnych, odwołując się m.in. do historii misji w Ameryce Łacińskiej i podając jako przykład działalności na rzecz rozwoju słynne jezuickie redukcje.

Z czasem wykształtowały się różne formy społeczno-religijnej działalności charytatywnej, zrzeszające ludzi dobrej woli w towarzystwach dobroczynności, w Caritas, Inter-Caritas, Emmaus, Konferencji Św. Wincentego a Paulo, itp. Inicjatywami wspomagającymi problem głodujących na arenie międzynarodowej kierowała utworzona przez Stolicę Apostolską Papieska Rada Cor Unum. W skali międzynarodowej i lokalnej czyni to także Komisja Iustitia et Pax.

Do tego należy dodać fundusze i programy pomocy wyspecjalizowanych instytucji poszczególnych episkopatów europejskich i północnoamerykańskich, jak również instytucji wielkich zakonów misyjnych, które realizują własne programy pomocowe.

Bardzo wiele świadectw mówi o doraźnej pomocy misjonarzy i misjonarek w przypadku głodu lub klęsk żywiołowych. Wspomina o tym w swoich listach choćby ks. Adam Kozłowiecki, pracujący w Zambii. W styczniu 1949 r. relacjonuje w liście do o. J. Szuby: „We wsiach głód. Ludzie przychodzą do Kasisi o pomoc. Pomagałem jak mogłem, ale w końcu nasze zapasy wyczerpały się i z bólem serca muszę odmawiać! Z końcem grudnia dzięki hojnym ofiarom, które nadeszły z Ameryki, mogłem kupić 100 worków kukurydzy. Kosztowało mnie to 87 funtów, a transport 19,15 funta, razem 106,15 funta (ponad 313 dolarów). Dwukrotnie zwracałem się do rządu z prośbą o pomoc, ale jak dotychczas bezskutecznie. Dzięki Bogu tego roku zanosi się na lepsze urodzaje, deszcze leją nawet trochę za obficie. W marcu głód najgorszy się skończy”.

Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że kontynuując przeglądanie tej strony wyrażasz zgodę na zapisywanie na Twoim komputerze tzw. plików cookies. Ciasteczka pozwalają nam na gromadzenie informacji dotyczących statystyk oglądalności strony. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie ich zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.