Polskie poznawanie świata

Pierwsze lata

Zobacz także Polscy inżynierowie w Peru

Pierwsze lata


Kiedy pierwsi emigranci w 1854 roku przyjechali do Teksasu, przekonali się, że nikt nie przygotował terenów przyszłego osadnictwa na ich przybycie. Brak gotowej żywności i dachu nad głową sprawiały, że życie było ciężkie i niewygodne.


Plagi: grzechotników i szarańczy. „Co my tu wycierpieli w naszych początkach! Myśmy nie mieli żadnych chatek, tylko pola, krzaki i drzewa za ochronę… Trawa wszędzie taka była wielka, że ledwo o kilka kroków mógł dojrzeć jeden drugiego. Wężów grzechotników co krok to kilka można było spotkać… Płacz, narzekanie naszych kobiet i dzieci jeszcze bardziej nieszczęście pomnażało… O, jakież złote wydało się nam wtedy nasze Śląsko!”.

Wiosną 1855 roku pierwsi koloniści śląscy zaczęli uprawiać ziemię. Ich głównym celem było osiągnięcie samowystarczalności, a następnie rozpoczęcie produkcji na sprzedaż dla Amerykanów. Produkowali przede wszystkim żywność. Polacy natychmiast zaadaptowali podstawową roślinę Teksasu – kukurydzę.

Ślązacy, utrzymywali się przede wszystkim z gospodarstwa i hodowli. Ziemi było pod dostatkiem, więc nie było ograniczenia w ilości żywego inwentarza, każdy mógł zagospodarować swoją działkę, powiększając ją - trzeba było wykarczować zarośnięte zagajniki, busz, który gęsto zarastał okoliczne łąki. Ludzie pomagali sobie nawzajem, jeden drugiemu, na tzw. obróbki, czyli po jakimś czasie należało iść i obrobić tyle samo dniówek. Wołami, orano krowami, co kto miał w domu, albo pożyczano sobie wzajemnie, przeciągano ciężki ładunek i zalęgające na polu kamienie, zwożono budulec, piasek, kłody drzew.

Zaczęto uprawiać ziemniaki, melony, dynie, pomidory, ogórki, kapustę. Jakis poczciwy meksykański farmer, podarował im worek kukurydzy, na zasiew… aby spróbowali zasadzić… Pokazał im również jak można z takiej mąki wytworzyć tzw. tortillas. Wszystko rosło szybko, ziemia była płodna. Jeden ze Ślązaków (Thomas Kozub) w 1856 roku pisał do bliskich: „Mam już sześć krów, pięć cieląt, dwa byki, muła do roboty i klacz, za dwa miesiące się oźrebi. […] Oprócz tego trzymam - 9 świń, ponad 90 kur, paręnaście kaczek, 6 gęsi, koze i psa! Niedaleko osady potok płynie Cibolo z niego wodę czerpiemy, ale pełno tu gadów wokoło jadowite węże. Trzech naszych ludzi z ukąsania umarło. Trzeba z ganem i kijem w cholewiakach po trawie się przechadzać.”

Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że kontynuując przeglądanie tej strony wyrażasz zgodę na zapisywanie na Twoim komputerze tzw. plików cookies. Ciasteczka pozwalają nam na gromadzenie informacji dotyczących statystyk oglądalności strony. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie ich zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.