Polskie poznawanie świata

Noanama

Zobacz także Ernest Malinowski - Peru

Noanama

Statek czarownika.

Kolumbia północno-zachodnia, departament Choco, nad dopływami rzeki San Juan

Stosunkowo liczną, kilkutysięczną grupę Indian mieszkających w tropikalnej dżungli nad dopływami rzeki San Juan w Kolumbii północno-zachodniej, stanowią Noanama.


Żyją oni w niewielkich osadach i utrzymują się z kopieniaczo uprawianych poletek z bananami i maniokiem oraz rybołówstwa i myślistwa. Ważną rolę w ich pożywieniu odgrywa trzcina cukrowa oraz owoce dziko rosnących roślin. Borys Malkin prowadził badania wśród Noanama znad Docordo i Taparral w latach 1968 -1972. W czasie wielokrotnych pobytów u tych Indian pozyskał bardzo duże zbiory ich bogatej kultury materialnej, w tym przedmioty związane z rybołówstwem: sieci, specjalne koszyczki-przynęty, a także długie czółno z kompletem wioseł; plecionkarstwem (kilkanaście rodzajów technik): różnorodne kosze oraz wachlarze do rozniecania ognia: liczne naczynia z tykwy drzewnej i gliniane, lepione ręcznie przez kobiety oraz wiele innych, w tym duży bęben szczelinowy w kształcie łodzi używany podczas obrzędów do przywoływania duchów. Na uwagę zasługują liczne przedmioty magiczne, fetysze i słupy magiczne z wyrzeźbionymi schematycznie twarzami, które stawiano przed domami dla odstraszania złych duchów oraz tam, gdzie ktoś zmarł. Wśród magicznych przedmiotów, za pomocą których czarownik leczył choroby oraz utrzymywał kontakt ze światem przodków i duchami znajdują się magiczne laski z końcówkami w kształcie głowy ludzkiej oraz pałeczki w kształcie węży, a także małe statki wystrugane w drewnie balsa - z załogą i wyposażone w armatki. To pozostałość kultu „wielkiego statku duchów”, który zawieszany był pod dachem domu czarownika i miał zapewniać wszelkie dobra dla mieszkańców. Małe statki używane przez czarowników do odpędzenia ducha choroby.
Borys Malkin opisując chatę Indianina Luisa Angela, u którego zatrzymał się podczas jednego z licznych pobytów u Noanama, wymienia jej wyposażenie, a w tym niektóre z obrzędowych przedmiotów, które tam zobaczył. Chata Luisa była obszerna, solidnie zbudowana, w tradycyjnym i już zanikającym stylu. Okrągła, stojąca na wysokich palach, miała 16 m średnicy, a wewnątrz – od podłogi do szczytu spiczastego dachu – 8-10 m wysokości. Powyżej podłogi wznosiły się dwie kolejne platformy, służące jako skład garnków, koszyków i innego sprzętu. Wchodziło się do nich po wąskich wyprofilowanych kłodach, podobne do tych, które wiodły do domu. Z sufitu zwisały jakieś paczki drewna, opakowane w uschnięte liście bananowca – jak się później okazało były to duże drewniane lalki-figurki, służące do tradycyjnych obrzędów. Obok nich podwieszony był jakiś przedmiot w kształcie kanoe, prawie trzymetrowej długości, z drewnianym hakiem na końcu. Luis wytłumaczył mi potem, że to wielki bęben szczelinowy, podczas obrzędów używany do przywoływania duchów.  (BM, 244).

Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że kontynuując przeglądanie tej strony wyrażasz zgodę na zapisywanie na Twoim komputerze tzw. plików cookies. Ciasteczka pozwalają nam na gromadzenie informacji dotyczących statystyk oglądalności strony. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie ich zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.